Uchodźcy na wyspie Kos





Kiedy w grudniu wybieraliśmy wyspę Kos za swój cel podróży nie przypuszczaliśmy, że może tam być niebezpiecznie. Media ostrzegały przed podróżami do Turcji, Tunezji i Egiptu. O Grecji nie było mowy. 

Jednak sytuacja się zmieniła, najpierw kryzys finansowy, a później napływający uchodźcy.
Rodzina ostrzegała nas przed wyjazdem. Oglądali wiadomości w telewizji i byli coraz bardziej zaniepokojeni. 
Pomimo ostrzeżeń pojechaliśmy i nie żałujemy. Koło hotelu cisza, spokój, nie widać żadnych Syryjczyków. Po spotkaniu z rezydentką, która zapewniała wszystkich, iż są spokojni i nikogo nie zaczepiają wybraliśmy się do miasta Kos. Widok jest straszny. Leżą na ziemi albo mają rozłożone namioty. Koczują przy morzu, na chodnikach, na promenadzie i w parkach. Budki telefoniczne są ciągle zajęte, bo dzwonią do swojej rodziny. Jest dużo mężczyzn,ale także całe rodziny. Na turystów nawet nie zwracają uwagi. 
Jeżeli zastanawiacie się nad podróżą na Kos bez obaw nic Wam tam nie grozi. O opalaniu na plaży w centrum i kąpieli w morzu możecie zapomnieć, gdyż każdy skrawek jest przez nich zajęty. Jedynym dyskomfortem jest nieprzyjemny zapach koło nich, bo niestety załatwiają się na ulicy i bardzo mocno śmiecą. 
Dla mnie był to bardzo straszny widok. Dzieci biegające bez opieki po ulicy, bawiące się na chodniku. Kobiety siedzące na ulicy. Całe skupiska mężczyzn koczujących pod posterunkiem policji.

3 komentarze:

Bardzo dziękuję za każdy komentarz :) Jeżeli mnie obserwujesz, napisz o tym w komentarzu :)